Piły w dłoń! Wycinka drzew wkrótce znów może być zabroniona.

Data publikacji: 16.03.2017, Data aktualizacji: 07.03.2019
:format(jpg)/articles/gallery/image/7897/6247bb.jpg)
Z początkiem roku zaczęła obowiązywać ustawa z 16 grudnia 2016 o zmianie ustawy o ochronie przyrody oraz ustawy o lasach. Zgodnie z nią każdy właściciel posesji ma prawo na swoim terenie wyciąć drzewo. Nie musi w tym zakresie uzyskiwać zezwolenia. Warunkiem są dwie sprawy: własność posesji osoby wycinającej krzew lub pień oraz wycinka nie na cele gospodarcze. W takiej sytuacji ściąć drzewo można bez zezwolenia, opłaty, kontroli administracyjnej, no i oczywiście bez ewentualnej kary za nieuprawnioną wycinkę.
Jak było do tej pory?
Dotychczasowe przepisy (ustawa o ochronie przyrody z 2004 r.) nakładały na właścicieli obowiązek uzyskania każdorazowej zgody. Wyjątek stanowiły drzewa, których obwód pnia na wysokości 5 cm nie przekraczał 25 cm, lub 35 cm w przypadku topoli, kasztanowca, zwyczajnego, klonu srebrzystego, robinii akacjowej i platanu klonolistego. Do tej pory bez zezwolenia można było wycinać także krzewy nie starsze niż 10 lat. Wycinka drzew „po staremu” wiązała się z koniecznością uiszczenia opłaty, a ta była uzależniona od rodzaju drzewa, obwodu pnia i lokalizacji. Zdarzało się, że za wycięcie drzew gminie trzeba było zapłacić potężne pieniądze. Przykładowo: wycięcie platana o obwodzie 200 cm, rosnącego na terenach specjalnych wg stawek z 2015 r. kosztowałoby aż ponad 130 tysięcy złotych, natomiast kara za nielegalne wycięcie takiego drzewa wynosiłaby aż ponad 400 tys! Wycięcie dębu o metrowym obwodzie, nie rosnącego na terenach specjalnych kosztowałoby wg stawek z 2015 roku ponad 20 tys. zł a kara ponad 65 tys.
Nic więc dziwnego, że wielu posiadaczy nieruchomości nie mogło się doczekać liberalizacji przepisów, gdyż w ich sytuacji wycinka drzewa na własnej posesji była po prostu nierealna finansowo. Każdorazowo stawki dotyczące opłat publikowało Ministerstwo Środowiska. W 2016 r. maksymalne stawki za wycięcie 1 cm drzewa wynosiły od 85 do blisko 350 zł za centymetr drzewa i były jeszcze pomnażane przez współczynnik lokalizacji. Ministerstwo uznało, że najdroższe są lokalizacje na terenach uzdrowisk, w otoczeniu zabytków i przy pasach drogowych, najtańsze natomiast na wsi.
Nowelizacja nie tylko dla Kowalskiego
Nowe przepisy, jak argumentuje partia rządząca, mają de facto umożliwić właścicielom realizację prawa własności. Na własnej działce obywatel może wycinać drzewa, nie pytając urzędnika o zgodę, chyba, że chce wycięte pnie sprzedawać albo robić z nich meble. W takiej sytuacji zgody nadal będzie potrzebował, ale jednocześnie gmina może ustanowić wyjątek w tym zakresie. Co ważne, przepisy liberalizujące kwestie wycinki, nie odnoszą się wyłącznie do samego Kowalskiego. Zezwolenie nie będzie konieczne także wtedy, gdy celem wycinki będzie przywrócenie nieużytkowanego gruntu dla użytkowania rolniczego. Warunkiem jest tu jedynie wymóg taki, by grunt wcześniej rzeczywiście „leżał odłogiem” tzn. nie był uprawiany. Jeśli właściciel zmieni zdanie i będzie chciał wyciąć drzewa pod uprawę – w myśl nowych przepisów ma do tego prawo bez żadnych zgód. Ustawodawca zliberalizował też kwestie ewentualnych zgód dla pozostałych podmiotów. Przypomnijmy, że do tej pory można było bez zgody wycinać drzewo o obwodzie maksymalnie do 25 - 35 cm na wysokości 5 cm. Po zmianach limit został znacznie zwiększony Od stycznia można więc ściąć bez pytania urzędu pień o obwodzie od 50 do 100 cm (dla niektórych gatunków), ale mierzonym nie na wysokości 5 cm a 130 cm nad ziemią.
Za drzewo nadal jak za zboże
Łyżką dziegciu do beczki miodu może być fakt, że opłata za wycięcie drzewa nadal jest wysoka. Obecnie maksymalna „cena” wynosi 500 zł za centymetr drzewa mierzonego w obwodzie na wysokości 130 cm nad ziemią. Na mocy nowelizacji, stawki opłat za wycinkę (ale do określonego ustawowo limitu) będzie przyjmować gmina a nie ustalać ministerstwo. Jeśli natomiast chodzi o kary – te maksymalnie mogą wynieść dwukrotność opłaty.
Ekologia i polityka
Kwestia wycinki drzew ma niebagatelne przełożenie na rynek nieruchomości – zwłaszcza działek i terenów inwestycyjnych, ale nie tylko – także posesji domów jednorodzinnych itp. Dotychczas często bywało tak, że ewentualne transakcje były stopowane, ze względu na drzewa na działce. Inwestor bez zapoznania się z tematem łatwo mógł wpakować się w kabałę kupując niepostrzeżenie grunt wart mniej niż wyniosłaby opłata za wycinkę. Przy obecnych przepisach takie sytuacje, czy też ewentualny spadek wartości nieruchomości, spowodowany koniecznością poniesienia opłat za wycinkę, nie miałby miejsca. Niestety, wiele wskazuje na to, że dobrowolna wycinka nie uchowa się zbyt długo w polskim systemie prawnym. Przeciwko liberalizacji przepisów od początku agresywnie protestowały organizacje ekologiczne, widząc w nowym prawie nieomal holocaust wszystkich drzew na terenie całej Polski.
Nie to jednak ma znaczenie. Najwidoczniej niepochlebne opinie o ustawie dotarły także do ucha samego prezesa partii rządzącej. Jarosław Kaczyński zapowiedział niedawno, że ustawa będzie znowelizowana. W liberalizacji przepisów dopatrzył się „prawie lobbingu”. Ponieważ nie sposób nie docenić ciężaru opinii szefa PIS, wszyscy którzy mają niemile widziane drzewa na swoich działkach, nie powinni tracić czasu. Warto chwycić po siekierę i zrobić swoje, zanim dobre prawo się zmieni...

Marcin Moneta - dziennikarz z Wrocławia. Od wielu lat obserwuje i opisuje rynek nieruchomości. Główne zainteresowania to rynek najmu mieszkań oraz nieruchomości komercyjne.
Subskrybuj RynekPierwotny.pl w Google News
PODZIEL SIĘ:
KATEGORIE: