Strzeżone osiedla – jeszcze luksus czy już standard?
Średnia ocen 4/5 na podstawie 85 głosów
Mieszkanie za płotem, ze stróżem, bramą wjazdową, monitoringiem jeszcze 10 lat temu było postrzegane jako prestiż. Osiedla grodzone uważano za „lepsze” od zwykłych. Płot oddzielający od świata miał gwarantować nie tylko większe bezpieczeństwo, ale i większą prywatność i brak wizyt nieproszonych gości. Czy i tak jest obecnie?
Z tego artykułu dowiesz się m.in.:
- skąd bierze się popularność zamkniętych osiedli
- czy strzeżone osiedla stają się standardem
- czy Polacy czują się w swoim kraju bezpiecznie
Oczywiście grodzenie grodzeniu nierówne. W niektórych przypadkach osiedle za płotem ma tylko bramę na pilota, w innych jest pełen monitoring, stróżówka, a w niej pracownik. Co ciekawe – zamknięte osiedla wyrastają w kraju, który jest bezpieczny. Tak zresztą go postrzegamy – aż 89 proc. Polaków uważa Polskę za bezpieczną. To dane z badania CBOS z końca kwietnia 2016 r. To zresztą rekordowy wynik - najwyższy poziom w historii tych badań, czyli od 1987 roku.
W stosunku do ubiegłego roku odsetek badanych, dla których Polska jest krajem bezpiecznym wzrósł aż o 9 punktów procentowych. Jednocześnie o 7 proc. zmniejszył się odsetek osób niezadowolonych ze stanu bezpieczeństwa. Aż 95 proc. Polaków uważa swoją okolicę - dzielnicę, osiedle lub wieś - za bezpieczną. Dla porównania w 1993 r. zaledwie 26 proc. z nas uważało, że nasz kraj jest bezpieczny.
Skoro czujemy się bezpiecznie, dlaczego się grodzimy? Na takie pytanie mogliby się wypowiedzieć socjolodzy bądź psycholodzy społeczni. Niestety – wnioski mogą być smutne. Jesteśmy społeczeństwem z tzw. niskim poziomem kapitału społecznego – słabo kooperujemy. Lubimy się izolować od reszty, boimy się innych, cenimy bardzo swoją własność. Przejawy tendencji do grodzenia widać zresztą na polskich plażach, w zjawisku tzw. parawaningu...
Wracając jednak do osiedli – jak już wspomnieliśmy: mimo cech narodowych Polaków, obecnie coraz więcej obywateli dostrzega wady takich rozwiązań. Uprzykrzać życie mogą choćby prozaiczne problemy z zepsutą bramą wjazdową czy szlabanem, czasem mogą przesądzić o czyimś być albo nie być, gdy na osiedle próbuje dostać się pogotowie czy straż pożarna...
Inna sprawa to np. stróżówki, w których wylegitymować muszą się odwiedzający nas goście. Paradoksalnie takie „oczy na posterunku” mogą sprawiać, że chcąc mieć poczucie większej prywatności – tracimy je, bowiem ktoś w budce cały czas obserwuje nasz tryb życia: wie kiedy wychodzimy, kiedy i z kim wracamy itp.
Ogrodzenie zeszło pod strzechy
Monitoring i ogrodzenie przestały być też symbolem mieszkaniowego luksusu. Jeszcze kilkanaście lat temu tego typu zabezpieczenia miały osiedla z tzw. górnej półki. Obecnie kamery i szlabany „zeszły pod strzechy” - tak przynajmniej wynika z analizy ofert deweloperskich. Monitoring spotykamy w każdym z segmentów mieszkaniowych – od popularnego, a więc mieszkań najtańszych, do apartamentów w segmencie premium.
Takie wnioski wypływają z przeglądu ofert portalu RynekPierwotny.pl. Przykładowo: we Wrocławiu, wśród ofert mieszkaniowych z rynku pierwotnego, można znaleźć lokale mieszkalne w cenach od 4600 do 5300 zł, za mieszkania o pow. od 50 do 90 mkw. Osiedle zlokalizowane jest w dzielnicy Krzyki/Ołtaszyn na południu miasta, około 5 km od centrum. Stawki za mieszkania w tej inwestycji plasują się poniżej średniej cenowej dla stolicy Dolnego Śląska, która wg NBP wynosi aktualnie 6100 zł, są natomiast na przeciętnym poziomie w segmencie popularnym. Mieszczą się w limitach MDM. Krótko mówiąc – są to mieszkania tanie „dla przeciętnego Kowalskiego”
To przykładowe osiedle w zakresie bezpieczeństwa jest wyposażone w takie elementy, jak: ochrona całodobowa, monitoring, teren ogrodzony, videodomofon.
Podobne przykłady możemy znaleźć także na innych, wiodących rynkach mieszkaniowych. W Warszawie monitoring mają nie tylko drogie osiedla na Mokotowie, Żoliborzu czy bliskiej Woli, ale też mieszkania w cenach od 5600 zł/mkw. na Białołęce. Przykładowa inwestycja w tej lokalizacji oferuje klientom zamknięte osiedle, monitoring, całodobową ochronę i videodomofon.
I w Krakowie znajdziemy nowe osiedla, w cenach przeciętnych dla lokalnego rynku, wyposażone w udogodnienia w zakresie bezpieczeństwa. Przykładowo: mieszkania w lokalizacji Dębniki (około 6,5 km od centrum) z cenami od 5800 zł/mkw. mieszczą się na osiedlu ogrodzonym, z monitoringiem i ochroną całodobową.
W Poznaniu tego typu oferty można znaleźć w znacznie lepszych lokalizacjach – choćby w dzielnicy Wilda, około 3 km od ścisłego centrum. W cenie od 5400 zł/mkw. są tu do kupienia nowe mieszkania na osiedlu z monitoringiem, ochroną całodobową i oczywiście za płotem.
Wszystkie wymienione powyżej przykłady to inwestycje realizowane w segmencie popularnym, czyli po prostu tanie budownictwo, o przeciętnym standardzie, w cenach zazwyczaj spełniających wymogi programu MDM. Dostępność takich elementów jak ochrona i monitoring na tego typu osiedlach potwierdza, że obecnie nie jest to już wyznacznik luksusu, a w zasadzie standard...
Pytanie tylko, czy taki standard koniecznie jest nam potrzebny? Czy ułatwia, czy utrudnia nam życie? Na takie pytanie jednak muszą sobie odpowiedzieć sami klienci.
Marcin Moneta - dziennikarz z Wrocławia. Od wielu lat obserwuje i opisuje rynek nieruchomości. Główne zainteresowania to rynek najmu mieszkań oraz nieruchomości komercyjne.
Subskrybuj rynekpierwotny.pl w Google News
PODZIEL SIĘ:
KATEGORIE: